poniedziałek, 17 czerwca 2013

12.

Na jego drodze wciąż stają różni ludzie.


Mimo, iż w dalszym ciągu odbywał służbę publiczną i w związku z tym starał się być jak najbardziej anonimowym, ludzie wciąż zaczepiali go na ulicy, prosząc o autograf i wspólne zdjęcie. Czasami nie mógł nawet w spokoju zjeść posiłku w restauracji, żeby nie być uchwycony przez jakieś nakręcone nastolatki, które nie mają nic ciekawszego do roboty, jak tylko za nim podążać. Tyle razy już im mówił, żeby dały mu spokój choć na ten rok, jaki mu pozostał, ale jego prośby i groźby wcale na nie nie działały.
Także teraz, gdy tylko podniósł głowę znad swojej porcji jajangmyun, usłyszał dobrze już mu znane poruszenie przy znajdującym się nieopodal stoliku.
- To oppa, mówiłam ci, że to oppa – emocjonowała się jakaś dziewczyna. Heechul zauważył, że ma całkiem zgrabne nogi. Uśmiechnął się pod nosem. Może tym razem powinien odpuścić i nie zwracać im uwagi? Może te młode damy są po prostu zaskoczone, że widzą swojego idola w takiej zwyczajnej, taniej restauracji?
Westchnął, po czym spokojnie kontynuował spożywanie posiłku
- Hej, zrób mu zdjęcie, co? No zrób… - usłyszał kilka minut później i zanim się zorientował, aparat fotograficzny wycelował w jego ubrudzoną od sosu twarz.
Mężczyzna zgromił dziewczyny spojrzeniem, szybkim ruchem sięgnął po serwetkę i wytarł nią sobie usta i ich okolice, a następnie ruszył w ich kierunku.
- Możecie nie robić mi zdjęć, kiedy jem? – starał się, by ton jego głosu nie zdradzał irytacji i chyba mu się to udało, ponieważ winowajczynie nie wyglądały na szczególnie przejęte.
- Ale oppa… - próbowała się bronić jedna z nich.
- Możecie? – wszedł jej w słowo. Brzmiał łagodnie i radośnie, jednak jego oczy ciskały gromami w ich stronę.
- Przepraszamy, oppa – mruknęła druga, chowając aparat. Nie brzmiała jak ktoś, kto żałuje tego, co zrobił. – I tak nie wyszło, bo robiłam bez lampy – rzuciła jeszcze i ukłoniwszy się lekko, razem ze swoją koleżanką opuściła lokal.

Kilka butelek soju skutecznie złagodziło jego nieco nadszarpnięte nerwy i sprawiło, że zupełnie beztrosko, lekkim, a nawet skocznym krokiem przemierzał wąskie i pokręcone uliczki stolicy. Pod nosem nucił sobie jedną ze swoich ulubionych ballad, imitując barwę głosu oryginalnego wykonawcy i ciesząc się jedną z ostatnich ciepłych nocy tego roku.
Po drodze mijał grupy ludzi równie wstawionych jak on i tak samo śpiewających coś pod nosem. Jednak jedna z nich, składająca się z kilku mężczyzn mniej więcej w jego wieku lub odrobinę młodszych, zamilkła gdy tylko zorientowała się, kogo właśnie mija.
- Przepraszam – zaczepił go jeden z chłopaków, który wyglądał na najmłodszego – czy… Heechul-ssi?
Heenim kiwnął głową i uśmiechnął się delikatnie.
- Naprawdę? – wtrącił drugi, wyciągając do niego rękę – my to mamy szczęście, chłopaki!
- Zdecydowanie! – potwierdził trzeci, przyglądając się idolowi – jesteśmy twoimi fanami, hyung! – dodał chwilę później, ściskając jego dłoń na powitanie.
- Och, tak? – artysta ściągnął odrobinę brwi. Czuł się dziwnie wśród fanów płci męskiej, którzy byli w zdecydowanej mniejszości populacji Petalsów czy ELFów. Nie oznaczało to, że ich nie lubił, wręcz przeciwnie, cieszył się, że podziwiają go także mężczyźni. Po prostu nieczęsto miał możliwość spotkać jakiegokolwiek z nich. A tutaj było ich kilku.
Najmłodszy z grupy dostrzegł jego skonfundowaną minę.
- Nie jesteśmy gejami, hyung! – wypalił nagle, wprawiając wszystkich w osłupienie. – Ale naprawdę uważamy, że jesteś cool.
- To… świetnie. Dzięki – wypalił Heechul, wciąż nieco zbity z tropu.
- Hyung… zrobisz sobie z nami fotki? – zapytał któryś z nich
- Daj spokój, jest ciemno i wszyscy jesteśmy po paru butelkach soju, poza tym hyung na pewno jest zmęczony i… - monolog kolejnego przerwał sam idol, zgadzając się na propozycję fanboyów.
Przez moment pozował do zdjęć i rozdawał autografy, prowadząc z tamtymi naprawdę ożywioną rozmowę.
- Dobra, chłopaki. Świetnie się tak z wami rozmawia, ale jutro z samego rana muszę być w biurze… - pożegnał ich grzecznie i pozwolił, by wezwali dla niego taksówkę.
Podał kierowcy adres i zapadając się na siedzeniu, skupił się na obserwowaniu migoczących świateł nocnego Seulu.




Ludzie, którzy się troszczą


- Wprowadzam się do ciebie – Donghae rzucił się na jego łóżko, szczerząc zęby w niby to niewinnym uśmiechu.
- Ale co? Tak teraz, już? – zapytał Heechul, nie odrywając oczu od gry.
- Nie, no. Dopiero za tydzień, kiedy Teukie-hyung już pójdzie do wojska.
Heenim zmarszczył brwi. Zastanawiał się, o co też chodzi temu dzieciakowi, że tak nagle postanowił dzielić z nim pokój.
- Super – powiedział z przekąsem, jednak jego dongsaeng wcale tego nie zauważył. Wstał z łóżka i z radosnym „yahooooo!” zajął miejsce obok swojego starszego kolegi.
- To teraz będziemy grać w gry we dwóch! – oznajmił, niezwykle zadowolony ze swojej wizji przyszłości. Hee zbladł.
- Muszę chyba zacząć zbierać na nowy sprzęt… przy tobie ten nie przetrwa nawet tygodnia…
Hae zrobił bardzo smutną minę.
- Tym razem niczego nie zepsuję, obiecuję! – Donghae kiwał głową z przekonaniem i ogromnym postanowieniem w sercu, że dotrzyma danego słowa. Szczególnie, że jego przyszły współlokator był bardzo wrażliwy na tym punkcie. Nie chciał mu podpaść. Nie mógł, ponieważ Leeteuk powierzył mu niezwykle ważną misję, od której podobno zależało powodzenie jakiegoś niesamowicie istotnego planu. Donghae nie wiedział, na czym ten plan polegał, jednak nie bardzo czuł potrzebę pytania o coś takiego. Wolał się skupić na tym, co do niego należało i uważnie obserwować poczynania swojego hyunga. Wprawdzie miał to robić dopiero od listopada, ale uważał, iż nie zaszkodzi zacząć kilka dni wcześniej.



… którzy dbają o jego samopoczucie


Dookoła wszyscy powtarzali wciąż „halloween” i „halloween”, wymieniając się pomysłami na przebrania i zaproszeniami na imprezy organizowane z tego powodu. Zazwyczaj brał udział w takich zabawach, nad wyraz ochoczo wskakując w przeróżne śmieszne (lub straszne, w zależności od jego aktualnego widzimisię) stroje. Jednak w tym roku jakoś nie miał na to ochoty. Wszyscy w dormie chodzili jak struci, a jeśli było inaczej to tylko dlatego, że przygotowywali się do jakiegoś programu rozrywkowego. Heechul zastanawiał się czy każdy z nich przejęty jest nadchodzącą służbą wojskową lidera, czy też dopadła ich typowa jesienna chandra, która przecież nie widzi różnicy między normalnym człowiekiem a idolem. Cokolwiek by to nie było – sprawiało, że on sam popadał w jakiś taki melancholijny nastrój, który zupełnie nie sprzyjał zabawie.
Problem w tym, że co chwilę dostawał wiadomości na KakaoTalku od znajomych, namawiających go na przeróżne wyjścia i miał już serdecznie dość wymyślania coraz to nowych wymówek, a ta o chorej mamie, która działała dotychczas najlepiej, bardzo się już przedawniła, a na dodatek nie miała już w sobie ani źdźbła prawdy.
- Jak myślisz, Heebum, powinienem zacząć im wkręcać, że wychodzę z Chocoballs? – podrapał kota za uchem, na co ten zamruczał przyjaźnie. – A kiedy tamci do mnie napiszą, to im odpowiem, że wychodzę z ludźmi z biura – uśmiechnął się przekornie – o tak, to jest to. Jestem geniuszem, co Heebum?
Heechulowy pupil nie zaszczycił właściciela nawet spojrzeniem, za to trącił łebkiem w jego dłoń, domagając się pieszczot. Niestety nie doczekał się ich z powodu telefonu, który rozbrzmiał nagle jedną z piosenek Wonder Girls.
- Tak, Gunhee-hyung?
- Słyszałem, że zmieniłeś kolor włosów. Dzwonię, żeby ci powiedzieć, że ci tego nie wybaczę – usłyszał.
- Nie chcę cię martwić, czy coś, ale w tym mieście jest więcej ludzi, którzy umieją zadbać o moją fryzurę – idol wstał i przejrzał się w lustrze, uśmiechając się do siebie. Jego włosy wciąż były brązowe.
- Yah! Czy to nie ja miałem…
- Żartowałem, hyung. Możesz przyjść i przefarbować je dzisiaj – zaproponował, po czym rozejrzał się dookoła – co prawda mam w pokoju mały syf, bo Donghae postanowił przytaszczyć do mojego pokoju wszystkie swoje graty zanim zrobię mu trochę miejsca, ale jakoś się zmieścimy we trójkę.
- We trójkę? – głos stylisty brzmiał na dziwnie zmieszany – kto jeszcze…?
- Heebum. Nie zapominaj o Heebumie, hyung.
- Jego też mam przefarbować?
Heechul zastanowił się przez moment.
- W sumie mógłbyś… tak na blond… - głos w słuchawce wybuchnął śmiechem i obiecał, że zjawi się w dormie za kilka godzin i przyjdzie z niespodzianką.
- Tylko nie niespodzianki… - jęknął chwilę później, opadając na miękki materac łóżka.
Naprawdę nie znosił być zaskakiwany. A przynajmniej ostatnio, ponieważ jak do tej pory ciągle były to same raczej średnio przyjemne rzeczy, a i co do tego miał złe przeczucia. Bo o ile w sprawie fryzur mógł spokojnie zaufać Gunhee-hyungowi, to w innych już różnie. Szczególnie jeśli, tak jak dziś, miał dobry humor.
Westchnął i postanowił zdrzemnąć się przez chwilę.




… i o których on wciąż myśli.


Nie mógł zasnąć, więc postanowił, że w końcu odpisze na list, który dostał już jakiś czas temu, a na który jakoś nie bardzo chciało mu się odpisywać. Zganił się w duchu za swoje lenistwo, po czym sięgnął po kartkę i długopis.

Trochę zeszło mi z odpowiedzią na Twój list, co? Nie będę przepraszał, bo przecież w końcu odpisuję, choć wcale nie musiałem, prawda? kkk I wiesz, co? Chyba to, że nie mam obowiązku pisania do Ciebie sprawia, że właściwie chcę to robić. Poza tym, gadanie do kogoś (nawet, jeśli się tego kogoś nie widziało nigdy w życiu… bo nie widziało, nie?) jest dużo bardziej rozsądne niż wypisywanie wszystkiego w pamiętniku, który i tak prędzej czy później dorwałby któryś z tych dzieciaków tutaj… listów nie przechwycą, bo zwyczajnie ich tu nie trzymam. Jeszcze tego by brakowało, żeby taki Donghae je znalazł. Wtedy o naszej korespondencji wiedziałby cały wszechświat. Nie to, żeby Ryba rozpowiedział wszystko specjalnie, ale prawdopodobnie zapomniałby, że powinien zachować to w tajemnicy…
A właśnie. Pisałaś ostatnio, że nikomu nie powiesz o tych naszych listach, bo i tak nie masz komu… naprawdę nie masz przy sobie żadnej osoby, której mogłabyś o tym opowiedzieć…? Mam na myśli to, że... no, co się będę czaić, napiszę wprost. Nie masz żadnych przyjaciół? Bo tak to trochę zabrzmiało. Popraw mnie, jeśli nie mam racji i to tylko moja nadinterpretacja. Poza tym… wydaje mi się, że naprawdę niczego o Tobie nie wiem. Napisałaś mi tylko kilka tajemniczych zdań o sobie i naprawdę nie wiem, jaką jesteś osobą. Chciałbym wiedzieć. Tak po prostu. Kim jesteś, dlaczego uważasz, że rozumiesz, co czuję i w końcu… o co konkretnie chodziło Ci z tym, że odroczyłaś w czasie wybór życia i śmierci… chcesz coś sobie zrobić, dobrze zrozumiałem? Czy znów jestem przewrażliwiony? Obym był…
Jeśli o mnie chodzi… wydaje mi się, że wszystko płynie sobie tak, jak powinno. Czasem czuję jeszcze taki znajomy, nieprzyjemny uścisk w sercu, ale tak jak powiedziałaś – chyba jestem dość silnym facetem, przynajmniej ostatnio. Zresztą, muszę taki być, bo jak nie ja, to kto? Choć powiem Ci, że wcale nie jest łatwo zachować jako-taką pogodę ducha. Szczególnie, kiedy jeden z moich najlepszych przyjaciół, jedyny hyung, którego tutaj mam, idzie do wojska i teraz będzie nam naprawdę, naprawdę trudno się ze sobą kontaktować. Wiem, bo gdy na służbę poszedł Kangin, też tak było. Powinienem pisać listy też do Jungsu-hyunga? Nie, to durny pomysł, moje listy zaginą pewnie gdzieś w stercie wiadomości od fanek, kkk.
Nie, ale na poważnie. Będzie mi naprawdę bardzo samotnie bez jego obecności. Zżyłem się z nim, nie da się ukryć i ciężko mi ze świadomością, że kiedy będę w beznadziejnym humorze, nie dam rady się z nim zobaczyć i porozmawiać, albo chociaż posiedzieć i wypić butelkę dobrego wina, którą ukradniemy Kyu albo Mingowi.
Będzie smutno i nieco pusto, ale wytrzymam, no bo co innego mogę zrobić, nie? A póki co, pożegnam go z uśmiechem na ustach, bo i jemu wcale nie jest łatwo iść tam bez żadnego z nas.

PS – moja mama ma się już dobrze, lekarze powiedzieli, że jeśli nie będzie się przemęczać, to wszystko powinno być w porządku. Dzięki za troskę (prawdziwą czy udawaną, nieistotne)





Ten mężczyzna potrzebuje czasem pobyć jak dziecko.


Zmiana fryzury była tym, co zawsze sprawiało, że był niesamowicie podekscytowany. Także i teraz chodził wesoło po pokoju z dziwaczną folią na głowie i rozmawiał z Gunhee na zupełnie przypadkowe tematy.
- To co, dzisiaj farbowaliśmy, więc w przyszłym tygodniu robimy trwałą tak jak chciałeś?
- Zdecydowanie. Poprzednim razem wyglądałem jak czarnoskóry, który wpadł do worka z mąką, ale teraz już wiesz, jak chciałbym, żeby to wyglądało, prawda?
- Ej, wypraszam sobie. Wtedy chciałeś tak wyglądać. Mówiłem ci przecież, że masz za krótkie włosy i będziesz wyglądał, jakbyś miał afro, ale się uparłeś.
- Dobra, dobra, masz rację. Dlatego teraz zapuszczałem włosy trochę dłużej – Heenim podrapał się po czole – długo jeszcze mam z tym łazić?
- Możesz już to ściągnąć. Umyj i wysusz włosy – hyung otworzył drzwi i sięgnął po ogromny worek, który się za nimi znajdował – a ja tymczasem pokażę Heebumowi niespodziankę, którą na dzisiaj przygotowałem.

Heechul spodziewał się wielu rzeczy – tego, że Heebum zamieni się w końcu w człowieka, że napadną go kosmici i postawią na wystawie, że wyłysieje przed trzydziestką albo że Siwonowi w końcu uda się go nawrócić – ale na pewno nie tego, co ujrzał po tym, jak przekroczył próg własnego pokoju.
Nie miał pojęcia czy parsknąć śmiechem, czy też bać się tego, co za chwilę niewątpliwie go czeka.
- Hyung…? – wypalił głupio, z niemałym zaskoczeniem wpatrując się w hyunga, człapiącego po pokoju w przebraniu żółtego teletubisia.
- O, jesteś! – ucieszył się na jego widok, po czym sięgnął do torby i wyciągnął strój dla swojego młodszego kolegi. – Ubieraj się, idziemy na miasto!
Idol wciąż gapił się na niego osłupiały.
- Ale… w tym? – zapytał w końcu, biorąc do ręki kostium czerwonego teletubisia.
- Owszem. I nie, nie możesz zaprotestować. Wskakuj w to wdzianko.
- Przynajmniej wybrałeś mojego ulubionego… - warknął z przekąsem.
Jednak gdy tylko poczuł na sobie ciężar i ciepło przebrania, humor od razu mu się poprawił i po kilkunastu fotkach – z nim samym, z hyungiem i z resztą zespołu, która postanowiła się z niego pośmiać – w końcu ruszyli na imprezę, która podobno zaczęła się już bez nich, co okazało się być wierutnym kłamstwem. Na dodatek on i Gunhee stali się atrakcją wieczoru, ale wcale im to nie przeszkadzało.
Heechulowi było ciepło, a po kilku drinkach wszyscy zaczęli wyglądać bardzo przyjaźnie i Heenim postanowił, że stanie się bardziej uroczym Po niż oryginalny, więc chodził ze znajomymi od lokalu do lokalu, umilając wszystkim czas.
Czuł się jak dziecko i jak dziecko otrzymywał cukierki, gdy tylko zagroził komuś psikusem.
Tej nocy naprawdę wrócił do momentu, w którym miał kilka lat i wszystko było wesołe. I cieszył się z tego jak głupi.
Tak mu było najweselej.




By potem dojrzale, na swój sposób okazać swą przyjaźń.


Stał przed lustrem i przez moment przyglądał się własnym palcom, które powoli zapinały guziki dużego, wełnianego swetra.
Słońce nie wstało jeszcze na dobre, a on i tak szykował się już do wyjścia wiedząc, że później nie będzie miał już na to czasu. Westchnął przeciągle, kiedy przypomniał sobie, dlaczego wstał tak wcześnie. Miał dziś jakieś ważne spotkanie w biurze, a poza tym chciał pożegnać się ze swoim jedynym hyungiem w zespole.
Przeciągnął się kilka razy, poklepał po policzkach i opuścił pokój.
Przez jakiś czas stał pod drzwiami Jungsu, zastanawiając się, czy powinien zapukać, czy też lepiej by było, by wszedł tak po prostu na wypadek, gdyby Leeteuk spał.
W końcu zdecydował się na drugą opcję i powoli, najciszej jak się dało, wszedł do środka.
Lider siedział na biurku, ze spuszczoną głową; wyglądało na to, że przysnął dopiero niedawno, mając za sobą zupełnie nieprzespaną noc w prawie pustym, białym pokoju.
Heechul podszedł do niego i przytrzymał go tuż po tym, jak niebezpiecznie przechylił się do przodu. Przez moment czuł spokojny, miarowy oddech swojego hyunga na szyi. Uśmiechnął się do siebie.
- Coś ty robił przez całą noc, Jungsu-hyung… - wyszeptał, po czym przyłożył czoło w okolicy ego obojczyka. Przypomniał mu się pewien dzień, w którym także podtrzymywał starszego kolegę, by ten się nie przewrócił. – Hyung… odżywiaj się dobrze, nie zapracowuj się, jak to masz w zwyczaju, słuchaj przełożonych, baw się dobrze, zadzwoń czasem… - powiedział, choć zdawał sobie sprawę z tego, że przyjaciel go nie słyszy – będę tęsknić. Tak trochę. Bardzo – uśmiechnął się delikatnie, po czym obudził Jungsu.
- O, Heechullie – mruknął zachrypniętym głosem. – Muszę już wychodzić? – zapytał półprzytomny.
- Nie, hyung. Chodź, wypijemy herbatę zanim wyjdę, a potem możesz położyć się u mnie na moment, zanim wszyscy wstaną.
Leeteuk uśmiechnął się i zeskoczył z biurka.
- Tylko nie spal czajnika – zażartował, mierzwiąc jego włosy.




By dowiedzieć się nowych rzeczy..


Heenim,
Naprawdę dziękuję za to, że jednak odpisujesz. Myślę, że będę zaskoczona za każdym razem, kiedy zobaczę list od Ciebie, niezależnie od tego, ile czasu minie…
Tak, pisanie listów jest znacznie ciekawsze niż prowadzenie pamiętnika, coś o tym wiem. Kiedy pisze się listy, to jakoś tak… no nie wiem, wszystko wygląda nieco inaczej. Poza tym na list dostanę odpowiedź, co w przypadku pamiętnika jest niemożliwe, chyba że ktoś inny do niego zajrzy i postanowi dodać coś od siebie, ale to raczej nie jest coś, czego byśmy chcieli… a tak możemy ze sobą rozmawiać, może troszkę rozciągając to w czasie, ale jednak.
Odpowiadając na Twoje pytanie… nie, nie mam przyjaciół. Miałam, kiedyś, nawet całkiem niedawno. I pewnie nadal bym ich miała, gdybym nie zdecydowała się ich opuścić. Tak, zdecydowałam się zakończyć znajomość z moimi przyjaciółmi. Prawdę mówiąc, nie utrzymuję z nikim kontaktu, oprócz ciebie i mojego szefa, dla którego od czasu do czasu napiszę parę artykułów. Odcięcie się od każdej osoby, z którą byłam blisko zajęło mi niesamowicie dużo czasu i pochłonęło dużo moich sił psychicznych, ale przynajmniej rozstaliśmy się w pokoju – jestem pewna, że odpłaciłam im wszystkie krzywdy, jakich przeze mnie doznali i myślę, że zatrzymają dobre wspomnienia związane ze mną…
Szczerze mówiąc, wciąż zastanawiam się jak dużo mogę Ci już powiedzieć, a co jeszcze zatrzymać dla siebie… nie chcę, żebyś przestał do mnie pisać. Nie dlatego, że ja tego potrzebuję – bo wcale tak nie jest, ale dlatego, że Tobie chyba to pomaga. Zatem… myślę, że na tym na razie poprzestanę. Dodam tylko, że jestem młodsza od Ciebie o siedem lat i nie mam ładnych nóg (no co? Na pewno się nad tym zastanawiałeś!). Poza tym żyję sobie zupełnie sama w moim małym mieszkanku, ale już niedługo, bo planuję wyjechać za granicę. To chyba wszystko. Nie wiem. Nie lubię pisać o sobie. Reszty dowiesz się i tak, prędzej czy później.
Co do Leeteuka i wojska… co innego mogę powiedzieć poza tym, że wszystkim będzie go w jakimś stopniu brakować i nie jesteś w tym sam? No i hm… hwaiting? Poradzisz sobie jakoś.
Trzymaj się,
S.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz